
Z żalem informujemy, że 21 sierpnia br., o godz. 2:55, odeszła do Domu Ojca s. Franciszka Paluch, wieloletnia przewodniczka Jasnogórskiego Centrum Informacji grup hiszpańskojęzycznych. Przez piętnaście lat posługiwała na Jasnej Górze jako przewodnik pielgrzymów zagranicznych.
Była osobą ciepłą, pełną pogody ducha i głębokiej wiary. Spotkania z nią pozostawiały w sercach pielgrzymów wdzięczność i poczucie, że naprawdę zostali wysłuchani. Sama często powtarzała, że najważniejsze w jej posłudze byli ludzie – ich radości, troski i świadectwo. Potrafiła słuchać, dzielić się uśmiechem i wskazywać na Boga w prosty, a jednocześnie głęboki sposób.
W jej pamięci na zawsze pozostali młodzi Egipcjanie, których spotkała na Jasnej Górze. Tak czytamy w życiorysie przygotowanym przez zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego:
„Najbliżej ołtarza prowadził modlitwy młodzieniec o dziwnych rysach i karnacji. Zastanawiałam się: „Skąd oni są?”.
Zapytałam o to, kiedy przechodzili obok mnie. Usłyszałam:
„Jesteśmy z Egiptu. Ty się za nas, siostro, módl. Nas za wiarę zabijają…Czy starczy nam odwagi, wierności? Boimy się! Ta Matka Boża zna lęk, Ona ma na policzku rany. Cierpi z nami. Zostawiamy Jej nasze trwogi, pragnienie wierności, nasze cierpienia i smutki, a ty się za nas tu módl!”.
Nie mniej poruszające było spotkanie z ambasadorem Kuby:
„Oprowadzałam ambasadora Kuby: elegancki, jeszcze młody, zainteresowany, wsłuchany…niewiele pytał, ale bacznie obserwował. Przechodziliśmy wszystkie „pielgrzymie stacje”. Wszędzie było pełno młodzieży – maturzyści. W bazylice dobiegała końca Msza św., większość młodych na kolanach trwała w dziękczynieniu po komunii świętej. Przechodziliśmy z zakrystii ku wyjściu, gdy ambasador zapytał:
– Siostro, czy my się jeszcze spotkamy?
– Ależ naturalnie, ja będę na pana ambasadora czekać w Niebie!
Pan ambasador spuścił głowę, popatrzył na ołtarz, na rozmodloną młodzież na mnie i powiedział:
– Siostro, ja dojdę!
Pożegnaliśmy się serdecznym uściskiem, jak w rodzinie”.
15 sierpnia 2017 roku s. Franciszka przybyła do wspólnoty w Pniewach, by przeżyć ostatni etap swojego życia. Tam także była świadkiem Bożej obecności i dzieliła się wdzięcznością za każdy dzień:
„…Teraz żyję mniej intensywnie, a raczej na zwolnionych obrotach, coraz mniej mam zajęć, coraz więcej czasu poświęcam Panu Bogu i ludzkim, trudnym sprawom. W moim wypadku starość, jak dotychczas, bardzo się Panu Bogu udała: mam czas, wspaniałe miejsce – Sanktuarium, otoczona ludźmi wiary.”
Ostatnie miesiące s. Franciszka spędziła w infirmerii, doświadczając ograniczeń fizycznych, ale nie tracąc pogody ducha. Do końca była człowiekiem modlitwy, oddania i pokoju. Odeszła zaopatrzona sakramentami, z modlitwą na ustach i ze słowami: „idę do Ojca”.
Wierzymy, że s. Franciszka, dobry i wierny świadek Chrystusa, cieszy się już pełnią życia wiecznego w Panu, który jest Początkiem Nowego.